-
samoróbka
Jak ma się trochę czasu i urlopu, to przy małym prostym domu wszystko samemu można zrobić A tak na poważnie, nie każdy musi być budowlańcem. SSO z więźbą i dachem robiły nam ekipy, instalacje (gaz, prąd, wodę, CO, odgromówkę, kanalizację) oprócz WM robiły ekipy/fachowcy. Resztę robił mąż sam, ew. sam z kolegą. Od początku budowy do wprowadzenia się minęły dwa lata. Mąż normalnie na etacie pracuje. W drugim roku budowy najczęściej wyglądało to tak, że wrócił z pracy, zjadł obiad i jechał na budowę, wracał zwykle ok. północy. Syna jeszcze nie było, więc organizacyjnie było w miarę prosto. W domu aktualnie nie mamy zrobionej elewacji na gotowo (to zrobi ekipa, jak już nie będzie ciekawszych wydatków, teraz mamy styro zaciągnięte klejem i siatką, zagruntowane i pomalowane farbą) i płytek na tarasie. Na pewno nie brałbym się za prace ciężkie fizycznie, albo mniej bezpieczne. W pewnym wieku szkoda pleców i ryzyka.
Udało mi się zrobić konstrukcję i pokrycie szczytówek, sufit podwieszany z ociepleniem stropu, i podłogą na strychu, gładzie, parapety, połowę płytek, panele, biały montaż hydrauliki i elektryki, taras, podbitkę, wentylację, montaż kuchni, malowanie, teraz robię ogrodzenie.
Nie warto planować niczego, co miałoby się zrobić samodzielnie. W trakcie budowy powstanie tyle pilnych potrzeb, że wykorzystają 110% Twojego wolnego czasu. Tutaj podmalować, tam podkuć, tutaj zaszpachlować, nawieźć żwiru, przerzucić jakiś zalegający gruz, wkopać kawałek kabla do ziemi itd itp. Po prostu do takich różnych pilnych i drobnych prac nie znajdziesz w dzisiejszej sytuacji nikogo, kto to przyjdzie zrobić. A czasem trzeba, bo inaczej umówiona pół roku temu ekipa nie będzie mogła zacząć.
Przykład - przy pomiarach drzwi wewnętrznych okazało się, że kilka nadproży będzie nieco za wysoko. Monterzy drzwi nie mają czasu na takie rzeczy. Ekipa od wykończeń już sobie poszła i nie wróci w tym celu. Inne ekipy rzucają zaporowymi terminami typu "w przyszłym roku", żebym się odczepił. No więc poszło całe popołudnie na kupienie kleju, płyt, cięcie, klejenie. Kolejny wieczór - gips, siatka, odczekać, gładź. Trzeci wieczór - no, tak naprawdę jakieś pół godziny roboty, ale trzeba było przyjechać na budowę - finalna warstwa gładzi. Czwarty - szlifowanie, gruntowanie, malowanie.
Żałuję że nie zdecydowałem się na klejenie płyt gipsowych do ścian, zamiast tynków, bo robiłem to w jednej łazience i nie jest to szczególnie skomplikowane.
Mogłem też sam położyć wszystkie płytki i kleić styropian na elewacji.
Obecnie mąż samodzielnie buduje garaż wolnostojący - sam zrobił wszystko, obecnie dachem już przykryty, następne w kolejce wylewki.
Ktoś wyżej pisał o ogrodzie, że samemu można zrobić - jak patrzę na swoje przeboje z ogrodem i tym jak się staram a marnieje, to mam wrażenie, że budowa o wiele prostsza jest Jakbym miała kasę, to bym komuś za zrobienie tego ogrodu z miłą chęcią zapłaciła.
-
Commentaires